Temat seksu wciąż dla wielu osób pozostaje niewygodny. Niby żyjemy w XXI wieku, a jednak w gabinecie nadal spotykam kobiety, które czerwienią się, gdy pytam o ich życie seksualne podczas wywiadu. Nie dlatego, że nie chcą mówić – ale dlatego, że przez całe życie uczono je, że nie wypada. Że „dobra dziewczynka” się nie dotyka, nie mówi o seksie, a przyjemność to coś wstydliwego i trzeba na nią zasłużyć. A przecież... to nasze ciało, nasza przyjemność i nasze prawo!
Srom = wstyd?
Czy wiesz, że słowo „srom” pochodzi od staropolskiego „sromać się”, czyli… wstydzić się? Już sama nazwa zewnętrznych narządów płciowych kobiety niesie ze sobą piętno. I choć język się zmienia, kulturowe skojarzenia wciąż wpływają na to, jak czujemy się we własnym ciele. Kobiety uczone są, że ich potrzeby seksualne są „niższe”, „nieodpowiednie”, a ich ciało – zbyt „problematyczne”, by o nim mówić otwarcie. Efekt? Wstyd, który przenosi się na każdą sferę życia, łącznie ze zdrowiem.
Seks to zdrowie. Dosłownie.
Nie mówimy tu tylko o bliskości z partnerem. Seksualność to część zdrowia człowieka, uznana przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) za jeden z kluczowych elementów dobrostanu fizycznego, psychicznego i społecznego. Brak edukacji seksualnej, brak otwartej rozmowy o przyjemności i funkcjach seksualnych może prowadzić do:
- obniżonego poczucia własnej wartości,
- zaburzeń libido,
- bólu podczas stosunku (dyspareunia),
- napięcia w mięśniach dna miednicy,
- trudności w budowaniu relacji,
- a także pogorszenia zdrowia psychicznego (np. depresji, lęków, PTSD po doświadczeniach przemocy seksualnej – często niezdiagnozowanych przez lata z powodu wstydu).
Jeśli któraś z powyższych wymienionych dolegliwości Cię dotyczy, to bardzo zachęcam Cię do wypełnienia Analizy Dobrostanu Intymnego. Jest to całkowicie bezpłatne, bardzo pomocne narzędzie w drodze do SWOJEGO dobrostanu. Analiza ta składa się ze szczegółowych pytań, sporządzonych w oparciu o aktualna wiedzę medyczną. Stworzyli ją specjaliści, tacy jak ginekolodzy, dietetycy czy fizjoterapeuci – w tym ja! Odpowiedzi pozwolą określić, z czego może wynikać Twój ból i dyskomfort, wskazująć Ci kierunek diagnostyki.
Przeczytaj także:
Zauważasz u siebie niepokojące objawy?
Nie bagatelizuj swoich dolegliwości. Zrób naszą Analizę Dobrostanu Intymnego i dowiedz się więcej!
Nauka mówi jasno: przyjemność jest dobra
Badania potwierdzają, że kobieca seksualność nie tylko istnieje – ale jest ważna dla zdrowia. Przykładowo, według przeglądu opublikowanego w Journal of Sex Research (2020), regularne doświadczenia seksualne wiążą się z wyższym poziomem satysfakcji z życia, obniżeniem poziomu stresu oraz lepszą odpornością. A jednak, według raportu Kinsey Institute, kobiety znacznie rzadziej osiągają orgazm niż mężczyźni – głównie z powodu braku wiedzy, otwartej komunikacji i... właśnie tabu. Czas to zmienić!
Seksualność to nie obowiązek – to prawo
Podkreślmy to jasno: seksualność nie jest obowiązkiem wobec partnera/partnerki, ale prawem każdego człowieka – również kobiet – do doświadczania swojego ciała w przyjemny, komfortowy, świadomy sposób.
"Jako fizjoterapeutka uroginekologiczna często pracuję z kobietami, które po porodach, zabiegach ginekologicznych czy traumach seksualnych „odcięły się” od tej sfery. Ich ciała wciąż noszą napięcie, ból, lęk. Wiele z nich dopiero wtedy po raz pierwszy słyszy, że przyjemność jest okej. Że seks to nie coś, co się „znosi”, tylko coś, co można wybierać i z czego można czerpać siłę."
Tabu szkodzi – fizycznie i psychicznie
Kiedy nie mówimy o seksie, zamykamy sobie drogę do zdrowia. Zbyt często ignorujemy objawy, wstydzimy się pytać, odkładamy wizytę u lekarza czy fizjoterapeuty. Kobieta, która uważa, że „musi zacisnąć zęby” i „tak już ma”, nie dostanie pomocy – bo nie wie, że może ją otrzymać. A przecież są metody pracy z bólem przy współżyciu, z napięciem mięśni dna miednicy, z brakiem czucia, z lękiem. Trzeba tylko przełamać ciszę.
Mówienie o seksie to nie rewolucja – to element zdrowia.
Zadbajmy o to, by seksualność kobiet przestała być tematem tabu. Mówmy o przyjemności, ciele, potrzebach – nie szeptem, nie z rumieńcem wstydu, ale z szacunkiem i otwartością. Bo tylko wtedy nasze ciało stanie się naszym domem, a nie źródłem lęku.